Solidarność Wielkopolska - Biegiem do Solidarności
Biegiem do Solidarności
Poniedziałek 27 sierpnia 2018

Z Moniką Brzozowską rozmawia Anna Dolska

Pierwsza lokata w klasyfikacji generalnej kobiet XXIV Orlen Maratonu Solidarności to pani ,,życiówka”?

- Ogromnie się cieszę, bo to faktycznie mój najlepszy wynik z dotychczasowych. W gdańskim maratonie ,,Solidarności” wzięłam udział po raz trzeci, w dorobku biegowym mam na koncie start w sześciu maratonach. W Maratonie Solidarności  w tamtym roku byłam trzecia, dwa lata temu  czwarta.

Długo już trwa ta miłość do biegania?
- Od zawsze lubiłam sport i bieganie. Uprawiał sport w szkole i na studiach, potem była przerwa, po której postanowiłam wrócić do aktywności. Odważyłam się wystartować w półmaratonie w Kościanie i od razu stanęłam na podium. Od 6 lat biorę udział w organizowanych biegach.

Jak wygląda przygotowanie do maratonu?
- Mam ułożony dokładny plan treningów rozłożony na 8 tygodni. Średnio, podczas przygotowań powinno się pokonywać 120 km tygodniowo. Ja robię zwykle 100  km. Raz w tygodniu pokonuję dystans 30 km. Ma bardzo dobre warunki do biegania, nie muszę nigdzie jeździć żeby trenować, bo mieszkam nieopodal Puszczy Zielonki.

Ktoś pani towarzyszy w treningach?
- Nie, biegam sama. Bieg to dla mnie odprężenie po pracy. Mam wtedy czas na przemyślenia i wyciszenie. Skupiam się też na tym, co mnie otacza.

Niektórzy biegają ze słuchawkami w uszach. Czy muzyka pomaga w bieganiu?
- Na początku też słuchałam muzyki, ale teraz mi przeszkadza. Zauważyłam pewną prawidłowość: doświadczeni biegacze skupiają się na rytmie biegu. Widać to zwłaszcza na maratonach. Nikt, kto idzie na wynik, nie ma w uszach słuchawek. Muzyki słuchają ci, którzy biegną dla rozrywki.

Trzeba dużo samozaparcia, żeby systematycznie trenować?
- Nie mam z tym większego problemu. Może dlatego, że każdy dzień mam dokładnie zaplanowany. Łatwiej mi się zmusić do biegania, nawet jak jest brzydka pogoda, niż później żałować, że nie trenowałam. Źle się czuję, kiedy nie biegam.

W pracy też pani jest w ruchu?
- Pracuję w dziale jakości, więc praca nie wymaga ode mnie wysiłku fizycznego, ale poza pracą, oprócz biegania chodzę na siłownię i dojeżdżam do pracy 7 km rowerem przez cały rok. Do samochodu wsiadam tylko, kiedy za oknem są ekstremalne warunki.

Kiedy kolejny bieg, w którym weźmie pani udział?
- W najbliższych miesiącach właściwie każdego tygodnia mam jakiś bieg. Najpierw w Pyzdrach, potem w Swarzędzu, Szamotułach, Skokach i Obrzycku.

Jest pani członkiem organizacji związkowej w Zarządzie Regionu wielkopolskiej ,,Solidarności”, a nie w swoim zakładzie pracy. Jak pani tu trafiła?

- Właściwie tu przybiegłam. Trafiłam tu dzięki zasłużonemu biegaczowi Grzegorzowi Jezierskiemu. On mnie namówił, żebym zapisała się do Związku.