Solidarność Wielkopolska - Jesteśmy związkiem dialogu
Jesteśmy związkiem dialogu
Poniedziałek 22 sierpnia 2011

Wybory parlamentarne budzą nie tylko wiele emocji wśród polityków i społeczeństwa, ale także wśród członków NSZZ „Solidarność”. Jak bumerang powraca pytanie o relację Związku z tzw. polityką. A ponieważ dyskusja w tej sprawie ma na ogół dość dużą temperaturę,  może warto już na samym początku postawić bardzo wyraźnie granicę owego dialogu. Nie ulega bowiem wątpliwości, że NSZZ „Solidarność” nie może być, a nawet inspirować do roli partii politycznej. Jest tak dlatego, ponieważ cele Związku i partii są z natury inne. Nie jest bowiem celem  „Solidarności”  sprawowanie władzy w naszym kraju – to oczywiste. To zadanie pozostawmy partiom.

Z drugiej strony Związek, który liczy znacznie powyżej pół miliona członków, nie może być organizacją apolityczną. Co to oznacza? Otóż nie sposób wyobrazić sobie, że „Solidarność” będzie bierna w sprawach, które dotyczą społeczeństwa polskiego, szczególnie sytuacji pracowników. Patrząc z tej perspektywy,  obszary naszej działalności i działalności polityków wszystkich opcji politycznych są zbieżne. To powoduje, że relacje z partiami politycznymi, z politykami są po prostu konieczne. Przykładem jest chociażby nasz projekt obywatelski w sprawie podniesienia wynagrodzenia minimalnego.   Nie sposób być skutecznym w realizacji tego zadania, nie rozmawiając na ten temat w parlamencie z przedstawicielami partii politycznych. Trzeba jednak zawsze pamiętać  o rzeczy fundamentalnej (bez względu na to z kim się rozmawia i na jaki temat) , mianowicie o tym, że od samego początku istnienia Związku do dnia dzisiejszego jego istota tkwi również w jego nazwie: jesteśmy Związkiem Niezależnym i Samorządnym!  Powiem to mocniej: NSZZ „Solidarność” nigdy nie była i nie będzie „na pasku”  żadnej formacji politycznej, ale zawsze współpracowaliśmy i będziemy chcieli współpracować z tymi politykami lub partiami, które chcą realizować (chociażby w niektórych kwestiach) nasze postulaty!

Sądzę, że w pięknych słowach wyraził to Jan Paweł II: „Władza przechodzi z rąk do rąk, a robotnicy, rolnicy, nauczyciele, służba zdrowia i wszyscy inni pracownicy, bez względu na to, kto sprawuje władzę w kraju, oczekują pomocy w obronie ich słusznych praw. Tu nie może zabraknąć Solidarności. W podobnym tonie wielokrotnie słyszałem wypowiedzi szefa „Solidarności” Piotra Dudy, który mówi wprost, że programowo zdecydowanie bliżej nam dziś do PiS-u niż do PO. A obecna, liberalna polityka rządu jest nie do zaakceptowania przez NSZZ „Solidarność”. Wyrazem tej dezaprobaty była największa od wielu lat manifestacja „Solidarności” w Warszawie 30 czerwca br. I nie chodzi tutaj o sympatie i antypatie polityczne. Sprawą podstawową jest troska o ludzi pracy oraz rzetelna ocena stylu, w jakim rząd próbuje rozwiązywać konkretne, trudne  sprawy pracownicze i społeczne. Niestety, ten styl nie jest dobry. Dlatego wielokrotnie mówimy o dialogu pozorowanym. Dlatego mówimy, że dzisiaj sprawy w Polsce nie idą dobrze. „Solidarność” natomiast powinna dbać o swój wizerunek, tj. organizacji niezależnej, samorządnej, wolnej i dbającej nieustannie o godność człowieka pracy. Wszystkie słowa ponad te są jedynie czczym gadaniem.

 

Jarosław Lange