Solidarność Wielkopolska - Nie tylko Nord Stream. Odpowiedź na zagrożenie
Nie tylko Nord Stream. Odpowiedź na zagrożenie
Poniedziałek 10 października 2011

Premier Rosji w przemówieniu wygłoszonym z okazji rozpoczęcia napełniania gazociągu Nord Stream potwierdził, że pozycja dotychczasowych krajów tranzytowych wkrótce znacznie osłabnie. Wymienił wprawdzie z nazwy tylko Ukrainę, ale powyższe dotyczy oczywiście także Polski. Rozgłos wokół tej inwestycji, którą ongiś szef polskiego MSZ Radosław Sikorski określił mianem nowego paktu Ribbentrop – Mołotow, sprawia, że mniej uwagi poświęca się innemu połączeniu gazowemu o nazwie South Stream.

South Stream to spółka powołana w czerwcu 2007 r. przez rosyjski Gazprom i włoski koncern ENI. Jej zadaniem jest budowa 900 kilometrów tzw. gazociągu południowego, biegnącego po dnie Morza Czarnego. Gazociąg South Stream, o przepustowości 63 mld m³ rocznie, ma połączyć bezpośrednio wybrzeże Rosji i Bułgarii. Pierwszą nitką gazociągu Gazprom zamierza przesyłać gaz na Serbię, Węgry, Słowenię i do Austrii.

South Stream, podobnie jak Nord Stream, pozwoli na ominięcie tradycyjnych krajów tranzytowych w Europie Środkowej i Wschodniej,  tj. Ukrainy, Białorusi i Polski. Zdaniem wielu ekspertów, w tym polskiego Ośrodka Studiów Wschodnich, korzyści ekonomiczne związane z budową gazociągu South Stream są wątpliwe. Dlatego można sądzić, że u podstaw decyzji inwestycyjnej legły przesłanki polityczne.

Tymczasem akcjonariat spółki South Stream powiększa się. Trzy europejskie firmy energetyczne, w tym wspomniane ENI oraz francuska Electricité de France (EdF) i niemiecki Wintershall, połączyły siły w celu zbudowania z Gazpromem czarnomorskiego odcinka gazociągu. Umowa zawarta 16 września br. stanowi, że ENI będzie posiadać 20% akcji, a EdF i Wintershall po 15%. Pozostałe 50% pozostanie własnością rosyjskiego giganta gazowego.

Komentatorzy mówią o kolejnym kroku uzależniania się Europy Zachodniej od rosyjskiego surowca. Wszak nadal działają dawne gazowe magistrale łączące Syberię z Europą - przebiegające przez Ukrainę i Polskę gazociągi „Pokój” i „Jamał”.

Rosnąca dominacja Rosji jest niewątpliwym zagrożeniem dla Polski zarówno jako odbiorcy, jak i kraju tranzytowego. Dlatego wysoce pozytywnie należy ocenić nie tylko postępującą budowę terminalu gazu skroplonego w Świnoujściu, tzw. gazoportu, który stał się symbolem dywersyfikacji dostaw gazu i uniezależnienia się od jednego.

Bardzo ważne są inwestycje w rozbudowę przez Polskę własnej sieci przesyłowej, pozwalającej na transport gazu we wszystkich kierunkach oraz budowę olbrzymich magazynów. Już niedługo zostanie oddany do użytku nowy magazyn gazu w Wierzchowicach koło Milicza, zdolny pomieścić gaz w olbrzymiej ilości ok. 25% rocznego krajowego zapotrzebowania.

Niemniej istotne są połączenia międzypaństwowe, tzw. gazowe przejścia transgraniczne. 14 września br. uroczyście otwarto gazociąg „Moravia” łączący Polskę z Czechami. Powiększane są przejścia do Niemiec, a w przyszłości planuje się połączenie gazociągów polskich z litewskimi i ze słowackimi.

W obliczu działań rosyjskich i w reakcji na nie Polska ma szansę stać się znaczącym operatorem przesyłowym gazu w tej części kontynentu, w tym istotnym elementem tzw. korytarza północ – południe. Jego powstanie umożliwi dostęp do gazoportów na Adriatyku i innych alternatywnych wobec Rosji źródeł, np. gazociągu Nabucco budowanego pomiędzy Europą a Azją.

Paweł Selan