



8W poświąteczną środę, 4 kwietnia, na cmentarzu junikowskim pożegnaliśmy Juliana Zydorka. Był jednym z tych działaczy wielkopolskiej Solidarności, dzięki którym Związek w Regionie powstał i później trwał w czasie, gdy jego obrona wymagała poświęcenia. Wymagała odwagi, za którą płaciło się wysoką cenę – internowania, więzienia, ciągłej inwigilacji, pozbawienia pracy.
Julian był wierny swoim wyborom i wierny ludziom. W sprawach zasadniczych zdecydowany i bezkompromisowy. Gdy trzeba było komuś pomóc - pełen łagodności i ciepła. I taki pozostanie w myślach i sercach tych wszystkich, którzy spotkali Go na swojej drodze.
*****
We wrześniu 1980 r. Julian Zydorek stał na czele Komitetu Założycielskiego w poznańskim zakładzie Telkom-Teletra, był członkiem Prezydium MKZ Wielkopolska, szefem informacji i kolportażu. Założył pierwszą w kraju sieć bibliotek wydawnictw niezależnych przy KZ (ponad 300 placówek w Wielkopolsce).
13 grudnia 1981 r. został internowany w Ośrodku Odosobnienia w Gębarzewie k. Gniezna, następnie w Ostrowie Wlkp. (8-21 III 1982 uczestnik głodówki), w Kwidzynie (14 VIII 1982 pobity, do 30 VIII 1982 uczestnik głodówki protestacyjnej), 4 grudnia 1982 r. zwolniony z internowania. Pozbawiony był pracy.
W 1983 r. podpisał list do Sejmu PRL ws. uwolnienia więźniów politycznych. Od 1983 r. drukarz, kolporter wydawnictw podziemnych.
Był wydawcą podziemnego miesięcznika „Rezonans” i współtwórcą wydawnictwa Awers. W kwietniu 1984 r. aresztowany, zwolniony w lipcu tego samego roku na mocy amnestii. W latach 1984-1989 był członkiem poznańskiej Międzyzakładowej Rady „Solidarności”.
Po roku 1989 r. był pracownikiem Ośrodka Karta Oddział Poznań, dyrektorem poznańskiego Radia Obywatelskiego, kierownikiem produkcji TVP3 Poznań, pracownikiem Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości w Poznaniu. W ostatnich latach - już na emeryturze – gromadził i udostępniał materiały dokumentujące historię „Solidarności” szczególnie w Regionie Wielkopolska.
Za swoją działalność niepodległościową został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyżem Wolności i Solidarności.
*****
Juliana Zydorka wspomina Janusz Pałubicki, przywódca podziemnej „Solidarności” w Wielkopolsce, a później przewodniczący Zarządu Regionu w latach 1990-2007.
Jesienią 1980 roku poznałem Julka Zydorka w Międzyzakładowym Komitecie Założycielskim NSZZ Solidarność przy ul. Długosza, a być może było to jeszcze przy Powstańczej. Do działań w Związku przyszedł z Teletry, w której pojawiło się sporo działaczy poświęcających się pracy ponadzakładowej. Potem wielokrotnie stykaliśmy się - głównie w związku z zakładaniem nowych organizacji związkowych, którym Julek pomagał informacyjnie, w ramach naszej wspólnej obecności w Prezydium MKZ, ale był to kontakt zagłuszony ogromem pracy i zmęczeniem.
Niejako na boku, jak gdyby poza obecnością w MKZ zajmował się działaniami innymi – stał za malowaniem napisów na murach, z których przypominam sobie dwa – „Znów się pieśń na usta rwie, przyjaciółki dwie, Partia i SB” (cytat z komunistycznej pieśni, niechętnie widziany przez władze w tym czasie), kilkudziesięciometrowy napis namalowany na budynku Międzynarodowych Targów Poznańskich przy Grunwaldzkiej, a także niedługo przed stanem wojennym na ścianie kina „Bałtyk” ponad pawilonem kas „Pogrom Partii programem narodu”.
Internowany 13 grudnia (jechaliśmy tą samą suką, tylko on był na mrozie bez butów), przeszedł przez Gębarzewo, Ostrów Wielkopolski i Kwidzyn, gdzie latem został razem z innymi mocno pobity. Po uwolnieniu z internowania i zwolnieniu z pracy zajmował się intensywnie i z zapałem różnymi formami działalności nielegalnej, w których się po prostu wyżywał, imając się drukarstwa, kolportażu (przez dwa lata wydawał „Rezonans” – kontynuację pisma swej organizacji zakładowej). Brał udział w wielu manifestacjach – pamiętam Go z dwóch. Po jednej z nich (przy ul. Fredry), gdy siedzieliśmy wspólnie w celi przy Placu Wolności (jakaż adekwatna nazwa miejsca zatrzymań), zapytał rozbierając się - czy ma ślady na plecach, bo bili Go, ale nic nie czuje. Odpowiedziałem, że ma całe plecy sine, ale poczuje je dopiero wtedy, kiedy adrenalina opadnie. Podczas drugiej (przy ul. Głogowskiej) widziałem Go szarpanego przez cywilów (SB-cy?), a na pomoc Mu z furią popędziła Ewa Zydorek i wyzwoliła Go pełna kobiecej energii i zapalczywości.
Myślę, że nienawidził komunistów i komunizmu. Odruchowo odrzucał konstruowane przez nich fałsze propagandowe i reagował na to zło bezpośrednio całym swym jestestwem, tak jak potrafił, a potrafił więcej niż wielu innych, tylko mniej mówił.