20 września br. ok. 300 pracowników poznańskiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej S.A. przez dwie godziny protestowało przed Urzędem Miasta przeciwko planowanej prywatyzacji Spółki.
Dzień i miejsce manifestacji zostały wybrane nie bez powodu. Tego dnia radni miejscy mieli obradować na temat prywatyzacji spółki. Ostatecznie punkt ten spadł z porządku obrad.
Pracownicy obawiają się o swoje miejsca pracy. Dotychczas nikt z nimi nie rozmawiał. O zamiarze sprzedaży firmy dowiedzieli się z mediów. Mówią, że właściciel, czyli władze miasta, zapomniał o swoich pracownikach traktując ich jako potencjalnych klientów urzędów pracy i odbiorców zasiłków dla bezrobotnych.
Zdaniem protestujących prywatyzacja Spółki pogorszy również sytuację lokatorów, szczególnie w sferze wysokości czynszów i warunków mieszkaniowych.
Sprzedaż firmy zapewni miastu jednorazowy wpływ do kasy szacowany obecnie na 10 mln zł. Tymczasem majątek nieruchomy MPGM, zyski i zasoby finansowe przewyższają tę kwotę. Spółka przynosi miastu ok. 2 mln rocznie – napisano w petycji przekazanej na ręce wiceprezydenta Poznania Mirosława Kruszyńskiego.
Z petycji dowiadujemy się ponadto, że MPGM zarządza ok. 700 wspólnotami mieszkaniowymi oraz 70 budynkami o nieuregulowanym stanie prawnym, w których mieszka 988 najemców, administruje też ok. 17 tys. lokali będących w zasobie komunalnym miasta Poznania. Na zlecenie zarządza także budynkami prywatnymi. Ma wpływ na funkcjonowanie takiej liczby mieszkań (a zatem i rodzin) w mieście jak żaden inny zarządca - oprócz wielkich spółdzielni mieszkaniowych.
Organizatorami manifestacji były zakładowe związki zawodowe: „Solidarność” i OPZZ oraz Rada Pracowników.
***
21 września doszło do spotkania związkowców z wiceprezydentem Poznania Mirosławem Kruszyńskim. Nie przyniosło ono żadnych rezultatów, strony pozostały przy swoich stanowiskach. Następne rozmowy zaplanowano na 28 września.