Solidarność Wielkopolska - Przychodzi baba do specjalisty i… klops
Przychodzi baba do specjalisty i… klops
Poniedziałek 22 września 2014

Baba ogłuchła na jedno ucho, jak to bywa w pewnym wieku. Ogłuchła, a do tego chyba wywiązał się stan zapalny, bo ból się przyplątał do tej głuchoty. Poszła więc, jak to baba, do lekarza. A lekarz rodzinny też baba.

Pani doktor wypisała skierowanie do laryngologa. Baba dawno nie była u specjalisty, toteż nie przeczuwała co ją czeka. Wcześniej jej to nie dotyczyło, więc nie przywiązywała wagi do opowieści znajomych o tym, jak długo trzeba czekać na wizytę u specjalisty. Poszła do przychodni i ustawiła się w kolejce do rejestracji:

- Terminy mam miesięczne. Zapisać panią, czy będzie pani szukać gdzie indziej? – zapytała rejestratorka.

Miesiąc z bolącym uchem i na dodatek z utrudnionym kontaktem ze światem nie był miłą perspektywą. Widząc minę baby (pewnie głupawą), rejestratorka podpowiedziała, żeby baba poszła do dużej przychodni przyszpitalnej. Duża przychodnia to większy ,,przerób” pacjentów.

Poszła baba do szpitala. Podaje skierowanie, a pani w okienku do niej:

- Mogę panią zapisać na luty, chyba że ma pani raka, to będzie wcześniej.

Baba raka nie ma, więc zabrała skierowanie i wróciła do poprzedniej poradni, gdzie perspektywa miesięcznego oczekiwania nabrała optymistycznego wizerunku.

Stoi baba w kolejce do rejestracji, podchodzi do niej inna baba z karteczką.

- Ja tylko zapytam, bo mam skierowanie do urologa z adnotacją ,,pilne” i chciałabym się dowiedzieć, jak szybko mnie przyjmą. Baba jest uprzejma i się godzi.

- Mam pilne skierowanie do urologa, kiedy mogę być przyjęta? – pyta kobieta.

- W listopadzie – odpowiada rejestratorka.

- Ale tego roku? – dopytuje pacjentka.

- A którego? – odpowiada pytaniem pracownica przychodni.

- Upewniam się tylko, bo w innej poradni powiedzieli mi, że mogą mnie przyjąć we wrześniu przyszłego roku. Proszę mnie zapisać, przyjdę, jeżeli wcześniej nie wyląduję w szpitalu – mówi zrezygnowana kobieta.

Przychodzi kolej baby.

- Proszę mnie zapisać do laryngologa. Trudno, pochodzę miesiąc głucha, ale się nie ugnę i nie pójdę do prywatnego. W końcu płacę ubezpieczenie – podkreśla.

-  Nie jest pani sama – pociesza rejestratorka. – Ja tu pracuję i chodziłam głucha 3 tygodnie, zanim się dopchałam do lekarza.

Wraca baba do lekarza rodzinnego, też baby, i opowiada o długiej kolejce do specjalisty.

- Tak jest – przyznaje lekarka. – Ale co z tego. I tak żaden dziennikarz o tym nie napisze.

Baba liczy dni do wizyty, a rodzina do niej krzyczy. Przyzwyczaili się już trochę.

A  głucha się pociesza. Wchodzi na stronę www.kolejki.nfz.gov.pl i sprawdza jak długo trzeba czekać w kolejce do laryngologa w Poznaniu. Jedna przychodnia 2366 oczekujących na wizytę – 95 dni oczekiwania, druga poradnia 1260 pacjentów – 139 dni oczekiwania, trzecia poradnia 1835 oczekujących – 168 dni, czwarta 1863 pacjentów – 200 dni i tak dalej.

Minister Arłukowicz obiecał, że w 2015 r. kolejki do specjalistów znacznie się skrócą.  Receptą będzie powierzenie lekarzom rodzinnym „wszystkiego tego, co lekarz rodzinny może zrobić pacjentowi” bez odsyłania go do specjalisty. - Do specjalisty będą trafiali tylko ci, którzy naprawdę muszą trafić do specjalisty – deklarował minister.

Przedstawiono skład nowego rządu. Minister Arłukowicz zostaje. A co z pacjentami i kolejkami?

Anna Dolska