Solidarność Wielkopolska - Skąd się wzięły OFE?
Skąd się wzięły OFE?
Poniedziałek 8 lipca 2013

W ferworze dyskusji o przyszłości Otwartych Funduszy Emerytalnych, w skrócie OFE, wyraźnie zagubił się wątek celowości wprowadzania tzw. II filara systemu emerytalnego. A właśnie to powinno być początkiem wszelkich debat o zmianach.

Prace nad reformą systemu emerytalnego w Polsce zaczęły się po rozpoczęciu transformacji gospodarczej w 1989 r., ale ostateczny kształt reformy, a przede wszystkim jej wdrożenie to dzieło rządu Jerzego Buzka. Wcześniej, w latach 80., gdy rozsypywał się poprzedni ustrój, powszechnie wiedziano i mówiono, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest przybudówką niezbilansowanego budżetu, a składki emerytalne nie są gromadzone i pomnażane tylko wydawane na bieżąco.
W reformie Buzka chodziło de facto o wyłączenie części składek odprowadzanych przez pracowników spod  władztwa ZUS jako niewydolnego państwowego molocha. Można było tego nie robić. Wystarczyło poprzestać na utworzeniu indywidualnych kont w ZUS, a chętnych do godniejszej starości zachęcić do samodzielnego oszczędzania np. na indywidualnych kontach emerytalnych typu IKE.
Do OFE miała trafiać część składki, na którą pracownik miał mieć realny wpływ po przejściu na emeryturę, a gdyby wcześniej umarł, to zgromadzone środki podlegałyby dziedziczeniu. Oprócz najbardziej zaawansowanych wiekiem i stażem pracy obywateli, którzy z mocy prawa zostali przypisani do ZUS, część pracowników miała wybór – mogli pozostać w ZUS albo wybrać wariant mieszany z udziałem otwartych funduszy. Pozostali, w tym ludzie wchodzący na rynek pracy, trafiali do modelu z OFE, zwanymi II filarem systemu ubezpieczeń emerytalnych jako rozwiązanie docelowe.

W chwili obecnej rządzący dążą do likwidacji OFE, którym wcześniej ograniczył wpływy ze składek kierowując ich część do ZUS. Do tego sprowadzają się w zasadzie wszystkie propozycje zarówno resortu finansów, jak i pracy. Niektóre, np. pozostawienie OFE z możliwością wyłącznego inwestowania w akcje, budzą grozę i poważne wątpliwości co do poziomu kompetencji ich twórców.

Można krytykować fundusze za to że zarobiły za mało, że pobierają zbyt wysokie wynagrodzenie za swoje usługi, ale nie za to, że nabywają obligacje rządowe i pogłębiają deficyt państwa. To rząd, resort finansów w szczególności decydują o emisji obligacji, a koszty ich obsługi są ponoszone bez względu na nabywcę.

Pod oficjalnym hasłem poprawy wskaźników poziomu zadłużenia państwa kryje się w istocie chęć przejęcia przez ZUS całości płaconych składek pracowniczych. Ochrona ZUS i interesów budżetu kosztem dobra przyszłych emerytów, którzy powierzyli swoje pieniądze OFE, jest niewątpliwie rozwiązaniem kryzysowym. Być może należałoby to ludziom uczciwie powiedzieć, że muszą się poświęcić dla finansów publicznych. Tymczasem obecna władza oszukuje społeczeństwo, nazywając korektą i poprawą reformy emerytalnej sprzed lat coś, co w istocie jest przekreśleniem tej reformy i cofnięciem nieomalże do punktu wyjścia.

Paweł Selan