O tym, że atmosfera w firmie Bridgestone nie jest najlepsza związkowcy z „Solidarności” mówili już od dłuższego czasu. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta, a rozmowy z pracodawcą nie przynosiły żadnych rezultatów.
Punktem zwrotnym, który doprowadził do tego, że zakładowa „S” zdecydowała się na przeprowadzenie 27 stycznia akcji protestacyjnej przed bramą zakładu, było zwolnienie dyscyplinarne członka Związku Dominika Korsaka. Jako powód pracodawca podał utratę zaufania do pracownika po tym, jak zgłosił on – kwestionowany przez kierownictwo firmy - wypadek przy pracy.
- Żądamy wycofania decyzji o zwolnieniu. D. Korsak pracuje w Bridgestone 1,5 roku, nigdy nie było do niego zastrzeżeń. Nie uchylał się również od pracy w nadgodzinach, co jest ważne w sytuacji, gdy firma ma poważne problemy kadrowe – mówił Zbigniew Adamczak, przewodniczący zakładowej „S”.
Związkowcy zabierający głos podczas manifestacji wskazywali także inne powody, które zmusiły ich do zradykalizowania działań. Mówili m.in. o dowolnej interpretacji zapisów regulaminu przyznawania premii, ciągłym zwiększaniu norm pracy, uniemożliwianiu rozwoju i awansów operatorskich, nierównym traktowaniu pracowników, zaniedbaniach dotyczących warunków pracy i przepisów bhp, oszczędzaniu na pracownikach przy jednoczesnym marnotrawieniu pieniędzy na zakup maszyn, które nigdy nie zostały wykorzystane.
Protestujący dopominali się również o to, aby Ukraińcy zatrudniani w Bridgestone mieli zapewnione takie same warunki pracy, jak pozostali pracownicy firmy.
Manifestujących związkowców z Bridgestone wspierali koledzy z Cegielskiego, Solarisa oraz Bogatyńskich Wodociągów i Oczyszczalni SA.