



- To, czego byliśmy świadkami w PE, tylko utwierdziło nas, że Polska jest państwem demokratycznym i praworządnym. Pani premier w swojej wypowiedzi jasno powiedziała, że w naszym kraju nie jest łamane żadne prawo, czy to konstytucyjne, czy jakiekolwiek inne - skomentował dla „Tygodnika Solidarność” wczorajszą debatę w europarlamencie przewodniczący Piotr Duda.
- Jak pan ocenia wczorajszą debatę w PE nad sytuacją w naszym kraju?
- Niektórzy europarlamentarzyści zwyczajnie się ośmieszyli. Zobaczyliśmy jasno i wyraźnie, o co w tym wszystkim chodzi - nie o praworządność, nie o demokrację, a o politykę. Gdyby faktycznie Komisja Europejska i Parlament Europejski były tak żywo zatroskane o demokrację w naszym kraju, to pani, która reprezentuje Zielonych, cztery lata temu zainteresowałaby się protestami w Polsce. Nie tymi, które w tej chwili organizuje pan Kijowski, ale takimi, jakie myśmy robili, gdzie w Warszawie było po 200, 300 tysięcy ludzi. Jakoś wtedy nikt się nie zainteresował tym, że jest łamane prawo, że jest łamana konstytucja, artykuł dwudziesty dotyczący dialogu społecznego, itd. Dlaczego wtedy byliśmy sami, dlaczego nikt nie krzyczał i nie organizował debaty na forum UE? Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, o co w tym wszystkim chodzi? Najważniejsze, że pani premier była, udowodniła, że Polska jest pełnoprawnym członkiem UE. A ja, jako przewodniczący „Solidarności”, chciałbym jednego - żeby prawo i praworządność nie były traktowane wybiórczo. Żeby kodeks pracy był przestrzegany, a sprawy pracownicze traktowano na równi z innymi kwestiami w państwie. Proszę mi powiedzieć, dlaczego KE nie ingeruje w naszym kraju, gdy łamane są prawa pracownicze? Warto tutaj przypomnieć skargę „Solidarności” dotyczącą umów o pracę na czas określony - przecież rząd PO nie wykonywał dyrektywy Unii Europejskiej dotyczących dostosowania prawa polskiego do prawa unijnego. Związek przez dwa lata o to walczył, a tu nagle telewizja publiczna, jakiś pan Tuleja i jest wielkie halo. Zorganizowanie spotkania komisarzy w PE przestaje być problemem. Fakty mówią same za siebie. Praworządność i demokracja nie mają tu nic do rzeczy.
- Posłowie opozycji nie pojawili się wczoraj na debacie.
- No tak. Zorientowali się, że za daleko się zagalopowali i zwyczajnie było im głupio. Co mieli powiedzieć? Atakować na forum europejskim swoją premier i rząd? Sami sobie tą debatą zaszkodzili. Niestety, niewiele się zmienia, bo pan Petru mówi: dostosujemy się do orzeczenia Komisji Weneckiej. A przepraszam bardzo, jakim prawem? Oczywiście, gdy już będzie opinia na ten temat, polski rząd się z nią zapozna, ale Komisja Wenecka nie jest wyrocznią i nie mamy obowiązku dostosować się do każdego jej orzeczenia. Rząd podjął zobowiązania wobec wyborców i miejmy nadzieję, że nie będzie musiał ulegać żadnym naciskom. Wczorajsza debata pokazała nam – „Solidarności” - z jak ogromnym lobby przez ostatnich osiem lat mieliśmy do czynienia. Obywatel ma siedzieć cicho i być szczęśliwy, że żyje w wolnej Europie, ma paszport w szufladzie i może wyjechać? Tylko dlaczego tak wielu pyta - za co?