Solidarność Wielkopolska - Zamach w cieniu kryzysu
Zamach w cieniu kryzysu
Poniedziałek 14 listopada 2011
Fot. archiwum

Po szczycie Unii Europejskiej w mediach dominuje urzędowy optymizm, a związkowcy biją na alarm, że  przy okazji kryzysu planowany jest zamach na prawa pracownicze - pisze Aleksandra Michałowska w „Tygodniku Solidarność” nr 46/2011. Poniżej obszerne fragmenty zamieszczonego tam artykułu.

Ciąć i ograniczać
W cieniu wojen o Grecję i problemów strefy euro rozgrywa się inna batalia, na którą zwracają uwagę związkowcy z całego kontynentu, skupieni w Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych (ETUC).

- Niestety wszędzie o kryzysie, który wywołały banki i instytucje finansowe, pisze się w kontekście rynków finansowych. Tymczasem proponowane rozwiązania mają swoje poważne reperkusje dla zwykłych obywateli, a także wobec praw pracowniczych - mówi Luca Visentini, sekretarz ETUC. - Powiedziałbym, że wpływa on nawet głównie na sytuację zwykłych pracowników.

Wyniki ostatnich szczytów unijnych, jak i plany najważniejszych polityków sugerują niemal kompletny brak pomysłów na wyjście z finansowego, społecznego i ekonomicznego kryzysu w Europie. Zamiast tego proponują tę samą mantrę: „ciąć i ograniczać”.

- Większość rządów widzi rozwiązanie niemal wyłącznie w obcinaniu pensji czy praw pracowniczych - dodaje Visentini. - Jest to o tyle dziwaczne, że w wyniku tych cięć wcale nie poprawiamy sytuacji gospodarczej - wręcz przeciwnie. Mniej pieniędzy w rękach obywateli powoduje, że recesja się pogłębia i jeszcze trudniej wyjść z tej sytuacji.

Związkowcy podkreślają, że takie krótkowzroczne podejście, bez oglądania się na potrzebę wsparcia wzrostu gospodarczego i solidarności ekonomicznej, jest dużo groźniejsze niż się wydaje. Cięcia, ograniczenia płac i ingerowanie w sposób, w jaki toczy się negocjacje między pracodawcami i pracobiorcami to podważanie systemu, który był podstawą stabilizacji społecznej w wielu krajach. Nikt nie wie, w którą stronę rozwinie się sytuacja, kiedy te wypracowane przez lata ustalenia się podważy.

Każdy pretekst jest dobry
W opinii ETUC obecna sytuacja jest wykorzystywana przez część neoliberalnych ekonomistów i polityków, którzy podejmują szturm na zabezpieczenia socjalne i pozycję związków. Niekoniecznie z logicznych, ale
głównie z ideologicznych powodów. - Regularne spotkania państw strefy euro miałyby sens tylko wtedy, gdyby nastąpiła zmiana kursu i porzucenie dotychczasowych metod radzenia sobie z kryzysem -  mówi Bernadette Segol, sekretarz generalny ETUC. - Tymczasem pracownicy są kolejny raz zmuszani do poświęceń, by płacić koszta dysfunkcjonalnego systemu.

Związkowcy alarmują, że po tym, gdy de facto nie udało się dojść do porozumienia w sprawie Grecji, pojawiają się poważne naciski, by ograniczać prawa pracowników w innych krajach pod pozorem „niedopuszczenia do scenariusza greckiego”. Choć ten bynajmniej nie wynika z zakresu praw związkowych, ale z błędów państwa i polityków.

- Mamy już przykład takich działań i nacisków w Hiszpanii - podkreśla Bernadette Segol. – Dzieje się tak niezależnie od tego, jak wiele wysiłku włożono w wypracowanie wspólnego stanowiska rządu, pracodawców i związków zawodowych. Podobnie wykorzystuje się tę sytuację we Włoszech.

Ich dziś to polskie jutro?
Czy w Polsce można jeszcze coś pogorszyć? Prawa pracownicze i sprawy socjalne w wyraźny sposób odbiegają u nas od średniej Unii Europejskiej. Przedstawiciele brukselskiej centrali ETUC nie mają jednak złudzeń. - Gdy dotknie was kolejna fala kryzysu, wszystko pójdzie drogą wytyczoną wcześniej w Grecji bądź Hiszpanii. Wszędzie jest coś, co można ograniczyć, oczywiście proporcjonalnie do wcześniejszej sytuacji - mówią. Podkreślają, że we wszystkich krajach mamy dziś presję na liberalizację rynku pracy, choć wiele problemów, z którymi boryka się Europa, wynikało właśnie z dopuszczenia do tego, że praca etatowa stała się marzeniem. Widzą, że w Polsce problem jest często pomijany bądź zbywany stwierdzeniem, że dotyczy tylko krajów strefy euro. Kiedy podczas ostatniego brukselskiego szczytu skończyła się bardziej kurtuazyjna część spotkania, przywódcy państw strefy euro grzecznie wyprosili całą resztę, która bez szemrania wyszła z sali.

Rzecz w tym, że Polska zaakceptowała wejście do strefy euro przy okazji traktatu lizbońskiego. Decyzje i kierunki wytyczane dziś dla tego węższego grona mogą więc być naszą przyszłością. Decyzje, na które nie mamy jednak zbyt wielkiego wpływu.
Związkowcy z państw, których dotyczy to już dziś, nie kryją rozczarowania. Podkreślają, że politycy tracą kolejne szanse zbudowania silnych systemów ochronnych, zabezpieczających państwa członkowskie przed atakami ze strony rynków finansowych. Zamiast tego kolejny raz zgadzają się na ich dyktat.