



Rozmowa z Piotrem Adamczakiem, przewodniczącym NSZZ ,,Solidarność” w sieci sklepów ,,Biedronka” (Jeronimo Martins Dystrybucja)
Trwa akcja ,,Solidarności” wzywająca członków Związku do nierobienia przez cały miesiąc zakupów w Lidlu z powodu dyskryminacji za przynależność związkową. Czy sytuacja panująca w niemieckiej sieci nie przypomina Panu sytuacji pracowników ,,Biedronki”?
- Sytuacja jest bardzo podobna. W jednym i drugim przypadku złamane zostało prawo. Proszę zwrócić uwagę, że mimo analogii – dyskryminowania, szykanowania, zwalniania z pracy pracowników tylko dlatego, że zapisali się do ,,Solidarności” – właściciele obu sieci pochodzą z różnych krajów: Portugalii i Niemiec. Problem więc tkwi nie w mentalności i stosunku do związkowców pracodawcy zagranicznego, a raczej polskiego kierownictwa obu sieci. Gdy moimi bezpośrednimi przełożonymi byli Portugalczycy, pracowało mi się bez zarzutu.
Podczas, gdy związkowcy w Lidlu walczą o swoje prawa, w ,,Biedronce” można już mówić o swego rodzaju sukcesie – trzech prawomocnych wyrokach, w których sąd przyznał byłym już pracownikom odszkodowania za dyskryminację z powodu przynależności związkowej.
- Odnotowaliśmy 53 przypadki w całym kraju, w których nie przedłużono pracownikom umów z powodu przynależności do NSZZ ,,Solidarność”. Nieliczni zdecydowali się dochodzić swoich praw przed sądem. To wspomniani trzej pracownicy z ,,Biedronki” w Ciechanowie, których sprawy już zakończyły się pomyślnie, ponadto dwa postępowania toczą się w Malborku i jedno – wniesione przez prokuraturę – w Otwocku.
Na czym konkretnie polegała dyskryminacja w ,,Biedronkach” ze względu na przynależność związkową?
- To normalna u nas praktyka, że pracownicy sklepów „Biedronka” mają umowy czasowe, podpisywane na rok i potem przedłużane na kolejny. Wiele z tych osób, które zdecydowały się zapisać do ,,Solidarności”, usłyszało od bezpośrednich przełożonych ,,dobrą radę”, że mają wystąpić ze związku, bo nie otrzymają kolejnej umowy. I z wieloma nie przedłużono stosunku pracy. Mamy oświadczenia części tych pracowników. Oczywiście w procesach sądowych ich przełożeni odżegnywali się od tego, jakoby przyczyną utraty pracy była przynależność związkowa. Tak było na przykład wobec jednego z pracowników w Ciechanowie, który w czasie pracy dostawał regularnie premie, a potem w sądzie jako argument decydujący o nieprzedłużeniu z nim umowy, przełożeni podawali, że nie był dobrym pracownikiem i nie radził sobie z zadaniami.
Sprawa pracowników ,,Biedronki” stała się głośna po tym, jak Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ ,,Solidarność” zainteresował sprawą Michaela Platiniego. Twierdził, że JMD, sponsor polskiej reprezentacji piłkarskiej, pozbywa się pracowników związkowców.
- Interweniowaliśmy nie tylko u Platiniego, zwracaliśmy się ze skargą do Brukseli, prosząc o interwencję. Oprócz obiecanej pomocy, cały czas słyszymy, że to konsekwencje polityki naszego rządu, który pozwala na gwałcenie praw pracowniczych.
Czy wygrane wyroki mają wpływ na sytuację ,,Solidarności” w ,,Biedronkach”?
- Przede wszystkim potwierdziły fakt utrudniania działalności związkowej. Dwa lata ciągnące się procesy, zbieranie dowodów, świadków, kosztowało nas bardzo wiele, ale to ważny precedens. W całym kraju w 2400 sklepach sieci Biedronka pracują 43 tysiące osób. Mamy o kogo walczyć.